wtorek, 7 października 2014

manipulacja z kazirodztwem w tle

Że media robią ludziom w głowach przysłowiową "wodę z mózgu", to ogólnie wiadomo. Śledząc rozwój afery kazirodczej wywołanej przez profesora Hartmana możemy obserwować, jak to się dzieje w praktyce.

Pan Hartman wywołał burzę. Napisał co nieco o kazirodztwie, przytoczył nawet frywolny wierszyk, wygłosił pochwałę tej dewiacji (adekwatne cytaty poniżej) zakończoną asekuracyjnym "nie mówię, że popieram"...

A po niedługiej chwili od opublikowania tego tekstu... skasował był cały wpis.

I zrobiło się ciekawie.

Przykład?

A choćby pierwszy z brzegu - rozmowa z profesorem przeprowadzona już po opublikowaniu (i usunięciu) tekstu o wyższości kazirodztwa nad innymi rodzajami miłości...

Już w pierwszych słowach czytamy "Co w tym czasie, którzy upłynął od opublikowania na Pańskim blogu wpisu o potrzebie debaty na temat związków kazirodczych, zaskoczyło Pana najbardziej..."

O potrzebie debaty???!!!

"Jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku."

Naprawdę tak się pisze o potrzebie debaty? Naprawdę?

Swoją drogą... Ojciec nastolatki raptem poczuł potrzebę publicznego poruszenia (palącego?) tematu kazirodztwa. Ciekawe, prawda? 

Tak więc od (prawie) samego początku dyskutuje się o tekście, którego już nie ma, a który, im bardziej go nie ma, tym częściej jest nazywany tekstem "o potrzebie debaty", pomijając zupełnie milczeniem peany na cześć kazirodztwa, które profesor zawarł w tym swoim pechowym "głosie w dyskusji"...

"Być może piękna miłość brata i siostry jest czymś wyższym niż najwznioślejszy romans niespokrewnionych ze sobą ludzi?"

To jest bardziej pytanie retoryczne czy raczej konstrukcja alternatywna dla zapytania "Czy zgodzicie się ze mną, że..."?

Pewnie że można sobie podyskutować na temat słuszności pakowania do więzienia dorosłego rodzeństwa za to, że uprawiało świadomie i z własnej nieprzymuszonej woli wspólny seks w zaciszu domowym i być może nawet taka dyskusja o granicach wolności osobistej byłaby całkiem ciekawa. Ale nazwanie (czyżby na potrzeby wywołania tej dyskusji?) współżycia brata z siostrą lub ojca z córką "nową, wyższą jakością miłości" wydaje się być tyleż obrzydliwe, co zwyczajnie niepotrzebne... A pewnie nawet i bezczelne, skoro wychwalając dewiację seksualną oczekujemy, że zostanie to uznane co najwyżej za (neutralny?) "głos w dyskusji" i oburzamy się na... reakcje oburzenia...

I równie obrzydliwa jest próba wywarcia na opinii publicznej wrażenia, że mamy do czynienia wyłącznie z (niewinnym?) głosem próbującym wywołać publiczną debatę o słuszności zakazu kazirodztwa. Bo to może i był głos, tyle że na nieco inny temat...

A wystarczy poczytać komentarze choćby na facebookowym profilu profesora, aby zobaczyć, że ten trick działa - wiele osób, być może nie znając nawet pełnego tekstu profesorowego wpisu o kazirodztwie, który najpierw opublikował, a później wykasował, jest święcie przekonanych, że faktycznie mamy do czynienia z próbą zamknięcia ust komuś, kto jedynie chciał "wywołać dyskusję".

Ot kilka przykładów:

Przysłuchując się tej nagonce na profesora Hartmana odnoszę wrażenie, że wszyscy ci oburzeni moraliści bezmyślnie profesora potępiający zachowują się jak złodziej, który aby odwrócić od siebie uwagę wrzeszczy łapcie złodzieja. Taka jest, niestety, logika głupoty. (Mirosław Rudziński)

Widocznie stanowisz zagrożenie... Inteligentny człowiek wszedł do polityki to trzeba go zniszczyć... Trzymaj się. Sąd to jedyne rozwiązanie (Basia Kłodkowska)

Masakra! Mądry człowiek, być może w nienajlepszym momencie, ale rozpoczął dyskusję na ważki temat kazirodztwa, i wszyscy, nawet ci najbardziej lewicowi, się odwrócili. Widać w Polsce 2014 nadal istnieje mnóstwo tematów tabu, na które nie można mieć zdania. (Krds Time)

Jeszcze raz. Ten "głos w dyskusji o kazirodztwie" brzmiał tak:

" Jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku. Być może piękna miłość brata i siostry jest czymś wyższym niż najwznioślejszy romans niespokrewnionych ze sobą ludzi?"

Czy nadal jeszcze kogoś dziwi to, co na okładce napisał Wprost, czyli że zdaniem profesora "Kazirodztwo jest ok"?

No chyba że profesor miał na myśli nie do końca to, co mu się napisało...

A to wtedy tym gorzej dla profesora, bo jeśli ktoś ma problem z komunikatywnym przekładaniem swoich myśli na język pisany, to może po prostu nie powinien się bawić w pisanie bloga? Bo potem pozostaje jedynie smród i zamieszanie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz