Minister Halicki, przyklepując Hofmanowi wałek z niedorzeczną kilometrówką na jednodniowy wyjazd samochodem do Madrytu udowodnił, że:
1. albo nie czyta tego, co podpisuje,
2. albo nie rozumie tego, co podpisuje,
3. albo jest mu obojętne, że akceptuje marnotrawstwo publicznych pieniędzy.
Każdy z tych trzech potencjalnych powodów ZAAKCEPTOWANIA Hofmanowi i jego kumplom tych absurdalnych kosztów delegacji przez ministra, w każdym normalnym kraju byłby powodem do natychmiastowej dymisji takiego ministra.
Ale nie w Polsce.
W Polsce taki skompromitowany minister idzie do kamer i krytykuje innych skompromitowanych urzędników.
Witamy w Polsce. :)
Znacie może jakiegoś dziennikarza, który zapytałby ministra Halickiego "czy pan nie rozumiał co podpisuje, czy może nie czytał pan tego, co podpisuje"?
Nie znacie?
Witamy w Polsce... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz